Zacznij pisać, aby rozpocząć ćwiczenie
Zaloguj się, aby zapisywać postępy

Podekscytowany odkryciem, Wiktor bez zastanowienia pobiegł w kierunku domku na drzewie. Laura i Oliwia wymieniły spojrzenia, po czym ruszyły za nim. Gdy się zbliżyły, zobaczyły, że domek jest porośnięty pnączami, niemal zakamuflowany przez otaczające go gęste liście. Rośliny pięły się po bokach drewnianej konstrukcji, nadając jej niesamowity charakter dawno zapomnianej przez ludzi. Wiktor znalazł drabinę linową ukrytą pod pnączami, której szorstka faktura postrzępiła się przez lata. Pociągnął za nią, sprawdzając jej wytrzymałość. - Jest w porządku! - zawołał z pewnością w głosie. - Jesteś tego pewien? - zawahała się Oliwia. - To miejsce wygląda, jakby od dawna nikogo tu nie było. Ale Wiktor znajdował się już w połowie drabiny, która skrzypiała pod jego ciężarem. Laura skinęła do Oliwii, rzucając jej uspokajające spojrzenie. Wspinali się jeden po drugim, a każdy ich krok był walką z pnączami, chwiejną drabiną i zmęczeniem. W końcu dotarli na szczyt. Stąd domek był jeszcze bardziej zarośnięty, niż wyglądał z ziemi. Usunęli pnącza, odsłaniając zwietrzałe drzwi. - Zamknięte - powiedziała Laura, próbując je otworzyć, a następnie skanując wzrokiem konstrukcję w poszukiwaniu wskazówek. Pozostali dołączyli do poszukiwań. Po chwili zauważyła małą, wydrążoną dziuplę pod dachem. Sięgnęła do środka i wyciągnęła zardzewiały klucz. - Znalazłam! - krzyknęła. Po ostrożnym przekręceniu drzwi otworzyły się ze skrzypieniem, jakby nie były otwierane od wieków. Wewnątrz panował półmrok, a rogi pokrywały gęste pajęczyny. Gdy ich oczy się przyzwyczaiły, zdali sobie sprawę, że domek był znacznie większy niż wydawał się z zewnątrz.