Szli dalej, a drzewa jakby zamykały się wokół nich. Powietrze było tu chłodniejsze, niemal wilgotne. Gęsty las tłumił odgłosy wioski, aż mieli wrażenie, że znajdują się w zupełnie innym świecie. Im dalej szli, tym bardziej zarośnięta stawała się ścieżka, zmuszając ich do ostrożnego stąpania po poskręcanych korzeniach i porośniętych mchem kamieniach. Wiktor szedł przodem, od czasu do czasu znikając dziewczynom z oczu. - Wiktor, zaczekaj! - zawołała Oliwia, odgarniając z twarzy luźny kosmyk blond włosów. - Powinniśmy byli iść tą drugą ścieżką - mruknęła do Laury - prowadzi bliżej morza. Ta to tylko drzewa i chaszcze. Laura wzruszyła ramionami, ale z każdym krokiem w jej głowie rodziło się coraz więcej pytań. Drzewa wydawały się zbyt gęste, jakby coś ukrywały, stały na straży jakiejś tajemnicy. Coś w tym miejscu wydawało się... inne. Jakby zagadka leżała tuż pod powierzchnią, czekając na odkrycie. Ścieżka wiła się raz po raz, uniemożliwiając określenie kierunku, w którym podążali. Jednak im dalej się zapuszczali, tym mniej szlak wydawał się zaniedbany, a bardziej celowo ukryty. Wraz z rosnącym niepokojem rosła też ich ciekawość. Nagle drzewa się rozstąpiły. Weszli na małą polanę, gdzie powietrze wydawało się lżejsze, mniej uciążliwe. Po drugiej stronie polany, coś przykuło uwagę Laury. Jej wielkie brązowe oczy zalśniły. W cieniu ukryty był stary domek na drzewie, osadzony wysoko w gałęziach, wyglądający na całkowicie zapomniany przez czas. - Ej... - powiedziała Laura, wskazując w kierunku domku, jej głos był mieszanką ciekawości i podekscytowania - widzicie to?