- Przed samą wyprawą zatrzymaliśmy się na chwilę w małej wiosce na skraju dżungli. Widok z tamtego miejsca zapierał dech w piersiach. Nieskończone połacie drzew zatopione we mgle. Bezkresny las piął się wysoko. Daleko, daleko, gdzieś na samym końcu jego widocznej części, można było dostrzec góry. Podobno gdzieś w tamtych górach znajdował się cel naszej podróży. Roger nie mógł się już doczekać i chciał od razu ruszać. Udało mi się go namówić, żeby zostać w wiosce i odpocząć przed wyjściem. Okazało się, że mieszkańcy nie tylko znali miejsce, do którego chcieliśmy dotrzeć, ale także związaną z nim legendę.