Tej ciepłej wrześniowej nocy morze było wyjątkowo spokojne. Anastazja przechadzała się powoli wzdłuż linii brzegowej, rozmyślając nad minionym dniem. Na plaży pustki. Od dłuższego czasu nie spotkała nikogo, z kim mogłaby zamienić chociaż jedno słowo. W oddali słychać było jedynie pokrzykiwania mew, które już za chwilę pójdą spać. Obróciła głowę w prawo, żeby jeszcze raz popatrzeć na wodę. Na horyzoncie nie było widać niczego poza morską bezkresnością. Ten szczególny widok przypominał jej ulubiony obraz, jaki namalowała kilka tygodni wcześniej. W każdej chwili potrafiłaby odtworzyć nawet najdrobniejszy szczegół zawarty wtedy na płótnie. "Przepięknie..." - pomyślała. Zamknęła oczy i zaczęła wsłuchiwać się w dźwięki zasypiającego świata oraz morza. Morza, które nigdy nie zasypia.